- Pan Józef Bilski, poeta z takimi klimatami bieszczadzkimi, poezja bieszczadzka. Miejska Biblioteka Publiczna oczywiście promuje poetów tutaj naszych tarnowskich, ale nie tylko tarnowskich, bo z całej Polski zapraszamy poetów bardziej znanych i mniej znanych. Tak że jest okazja, żeby poznać kolejnego mistrza słowa. Może w przyszłości zaprosimy kolejnych poetów, kolejnych autorów, którzy w jakikolwiek sposób łączą swoją poezję z górami, może nie tylko Bieszczadami – mówi Ewa Stańczyk, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej Im. J. Słowackiego w Tarnowie.
Spotkanie stało się okazją nie tylko do lektury wierszy, ale także do rozmowy o tym, czym jest pisanie, kim są bohaterowie poezji i co zostało z dawnych Bieszczad.
- Na pewno warto pisać. Natomiast pytanie, co później się z tym pisaniem zrobi. Czy się wrzuci do szuflady, czy się z tym wyjdzie do ludzi i jeszcze w jaki sposób się wyjdzie, bo mamy XXI wiek i poezja wymaga marketingu na miarę epoki. Ja też jakby ze względu na PESEL nie pamiętam tych starych, starych Bieszczad, natomiast ja bardzo lubię sobie usiąść pod sklepem czy w knajpie i posłuchać. Więc jak się siedzi odpowiednio długo, to ludzie opowiadają historie swojego życia, które ja gdzieś tam czasem przemycam w wierszach czy w opowiadaniach i niech to idzie w świat po prostu dalej – tłumaczy Józef Bilski, poeta.
Jedną z charakterystycznych cech poezji Józefa Bilskiego są białe wiersze.
- To się kolega ze mnie zawsze podśmiewa, że Czarny Poeta piszący białe wiersze. Białe wiersze, które są rozpięte między cerkwią, knajpą a tym co pomiędzy, czyli tak trochę w klimatach realizmu magicznego. Trochę też ta cerkiew to jest rozumienie tych starych Bieszczad, które zniknęły po akcji „Wisła”, a knajpa to są te nowe Bieszczady, ta rzeczywistość kowbojsko-zakapiorska, która w tym momencie też odchodzi - przyznaje Józef Bilski.
Poezja Józefa Bilskiego udowadnia, że pomimo dużych zmian, Bieszczady i ich mieszkańcy nadal są wdzięcznym tematem i inspiracją dla twórców.