- Nie ma w ogóle wyjścia do ulicy. Żeby gdziekolwiek wyjść z domu nie ma możliwości, bo jest wszystko rozkopane. Jakie warunki my mamy w tej chwili? A później będziemy mieć jeszcze „lepsze”, bo z okien będziemy widzieć koła samochodów, tak wysoko ulica jest podniesiona do góry. Ja bym chciała tylko widzieć tego mądrego człowieka, który to zaprojektował. Tutaj pracownicy co robią, to oni nie wiedzieli, że tak blisko dom jest. Jak oni teraz tam w ogóle dojdą czy koparką, czy czymś? - zastanawia się mieszkająca przy ul. Tuchowskiej Maria Ciepielowska.
- Spad mi zrobili. Ja mam duży, bo jest brama wysoka, to mi teraz spad zrobią. Jak ja mam wchodzić, że woda będzie mi wpływać prosto do domu? Powiedzieli, że nie będzie inaczej, tylko tak. To ja się na to nie zgadzam. Oni tu powinni być. Przedtem nie byli, jak robili plany, nie było nikogo, żywego ducha. Teraz ich też nie ma. Ale pieniądze to tylko umieją brać, bo to jest złodziejstwo. To jest złodziejstwo, żeby nad taką rzeczką, potokiem co tak co 20 lat wylewa, taki most budować. Ten most jeszcze 100 lat by wytrzymał. Mogli zrobić tak samo jak było. Wyremontować, wyczyścić i nie robić takiego. Chcą nas utopić. Taka jest prawda. A wszystkie te przedsiębiorstwa, co tu są? - pyta Grażyna Falkowska-Stygar.
- Problem jest, bo ludzie nie mogą dojechać do domów. To, że już mają podgórkę, to teraz będą mieli jeszcze gorzej wyjechać. Nie jesteśmy również informowani o w ogóle żadnych zmianach na drodze, które będą robione. Kiedy będzie woda zamknięta, kiedy nie będzie prądu. Od czasu, kiedy protestowaliśmy w mieście, jak jeszcze nas zapraszali do ZDiK-u, może byliśmy tam z trzy razy, wyrażaliśmy swój sprzeciw, ale po prostu przestali nas zapraszać. Wtedy mówili, że o 80 cm podniosą. W tym momencie podnieśli ponad metr. Jak widzicie już kałuże stoją. Nie wiem jak to będzie rozwiązane, bo my zamykamy firmę, musimy się stąd przenieść – dodaje Sławomir Leszko, współwłaściciel sąsiadującej firmy.
Jak zaznaczają mieszkańcy przyległych do przepustu posesji, tarnowski magistrat oraz Wody Polskie były informowane zarówno o niedogodnościach, jakie spowoduje podwyższenie jezdni, jak i o możliwym mniej inwazyjnym sposobie powiększenia przepustu.
- Na etapie projektowym ściągnęliśmy tu firmę projektową. Były władze miejskie wtedy, Wody Polskie były i przedstawiliśmy dokładnie o co chodzi, pokazaliśmy. Myśmy to spisali wszystko, że jest propozycja wyczyszczenia koryta, usunięcia tych rur w przepuście. Wtedy by został ten sam poziom. Ale to jest za mały biznes. Co to jest za biznes przeczyścić 700 m. Lepiej wydać 50 milionów na 800-metrową drogę.
- Podnoszą nam drogę, zaleje nam domy, auta będą jeździć pod oknami, tak że przeciwko temu. Chodzili, pytali się, nikt się tu na to nie zgadzał, nikt nie podpisywał, tak że wie pan, oni robią to, co chcą.
- Jeżeli to jest most wybudowany na zasadach operatu, który Wody Polskie przedstawiło, to ja się pytam, gdzie jest operat mostu, który był wybudowany tu, operaty dla Zamkowej, dla Ostrogskich, dla alei Tarnowskich, gdzie są przepusty dwudziestokrotnie mniejsze niż tutaj, dwudziestokrotnie – podkreślają uczestnicy protestu.
Protest trwał od południa do godziny 14:00. Biorący w nim udział nie zablokowali ruchu na stałe, co jakiś czas przepuszczając kolejne samochody zmierzające w kierunku Tarnowa oraz wyjeżdżające z niego autobusy.